piątek, 22 listopada 2013

I'm Padmé #7



Luke

-Ten mały R2 jest chyba kradziony.-powiedziałem siadając do stoły.
-Czemu tak sądzisz?-powiedział wujek Owen.
-Trafiłem na nagranie.-powiedziałem-Do niejakiego Obi-Wana Kenobiego. Myślisz, że chodzi o starego Bena? Może to krewny?
-Ben to pomylony staruch.-powiedział wujek Owen-Jutro weż tego R2 do Anchorhed na kasowanie pamięci. Teraz należy do nas.
-A jeżeli ten Obi-Wan będzie go szukał?
-Nie będzie. Zdaje się, że zmarł... W tym czasie, co twój ojciec.
-Znał mojego ojca?
-Nie myśl już o tym! Przygotuj na jutro roboty. Mają pracować przy skraplaczach na wschodnim grzbicie.
-Tak. Sądzę, że świetnie sobie poradzą. Dlatego pomyślałem o naszej umowie. O kolejnym sezonie. Jeśli się sprawdzą, złożę podanie do Akademii w tym roku.
-Na semestr przed zbiorami?
-Masz dość robotów.
-Będziesz mi potrzebny. Jeszcze tylko jeden sezon. Zarobimy na nowych pomocników. Wtedy pójdziesz na Akademię. Zrozum jesteś tu potrzebny.
-I znowó stracę rok!
-Jeden sezon.
-Rok temu mówiłeś to samo.-powiedziałem wstając od stołu.
-Gdzie się wybierasz?-powiedziała ciocia Beru.
-Już nigdzie. Idę czyścić roboty.

 Padmé

Żal mi było Luke'a, gdybym wzieła go ze sobą , był by teraz w Akademii.
-Większość jego kolegów już wyjechała.-powiedziała Beru-To dla niego takie ważne.
-Wnagrodzę mu to za rok.-powiedział Owen-Słowo.
-Luke nie będzie farmerem.-powiedziała Beru-Jest zbyt podobny do ojca.
-I tego się właśnie obawiam.

***
Wyszłam za zewnątrz i zobaczyłam Luke, wpatrującego się w zachód słońców.
-Luke.-powiedziałam.
Luke odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Nie chcę rozmawiać.-powiedział Luke.
-Syn...Luke, oni robią to dla twojego dobra.
-Tak jak ty zostawiając mnie tu?-powiedział Luke.
Poczułam ból w sercu. 
-Mówiłam ci już, nie chciałam cię tu zostawiać!-powiedziałam-Twój ojciec chciał, żebym cię tu zostawiła dla twego dobra!
Po policzkach spływały mi krople łez.
-Przepraszam.-powiedział Luke.
-Nie twoja wina., tylko moja.
-Padme...
-Rozumiem chcesz pobyć sam.
I poszłam.


Luke

Weszłem do garazu i zapaliłem światło, w kącie ukrywał się złoty robot, C3-PO.
-Czemu się tu chowasz?-powiedziałem.
-Proszę mnie nie złomować!-powiedział Treepio-Zabraniałem mu, ale ma poważne usterki. Wciąż gadał o swojej misji.
-O nie.
Wybiegłem z garażu i wyszłem na dwór, szukałem przez lorlnetkę (czy co tam oni używali) małego robota artoo.
-Z tym Artoo zawsze były problemy.-powiedział Treepio-Astro-roboty czasem narowieją. Ich logika nawet mnie zdziwia.
-Ale jestem głupi!-powiedziałem-Nie widać go. A niech to!
-Nie możemy go poszukać?
-Zbyt wielu ludzi pustyni. Zaczekamy do rana.
-Luke! Wyłączam zasilanie!-usłyszałem głos wujka Owena.
-Za chwilę przyjdę! Ale mi się oberwie! Ten R2 na robi mi kłopotów.
-To jego specjalność, panie.









__________________________________
Nareszcie! Udało się! Napisałam! Wybacie, że tak długo czekaliście, po prostu nie miałam
weny. Ale powróciła moja wena i jest rozdział! Miłego czytania! I sorry, że dopiero dziś.



2 komentarze:

  1. Booooosko! Po prostu cudaśne! Czekam na kolejny
    NMBZT;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wuu, przeczytałam wszystkie części, jedna po drugiej i ciężko mi napisać coś sensownego. Dobra, zacznijmy może, taka mała rada, postaraj się przelecieć wzrokiem tekst po napisaniu albo włącz podkreślanie błędów, bo plątały się czasem błędy. Ewentualnie można znaleźć betę, kogoś, kto poprawi. Po drugie, może spróbuj wrzucić więcej opisów? Pomogą czytelnikowi utożsamić się z bohaterami i bardziej wczuć w akcję. Tyle moich uwag technicznych, przejdźmy do samej treści. Padme żyje! Nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem, które tyczyłoby się czasów Luka i Padme byłaby żywa. A tu żyję i nawet jest Jedi. Przyznaję, zaskakujące, nie spodziewałabym się, że mogłaby z polityka przeskoczyć do rycerze, ale sytuacja wymaga dostosowania się. Ogólnie, podoba mi się i ciekawa jestem, co będzie dalej i jak Luck zareaguje na siostrę (Padme mu powie, czy dowie się jak w filmie..?). Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie więcej Lei i niedługo pojawi się Han Solo. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń