niedziela, 8 września 2013

I'm Padmé #6

PS. Trochę skróciłam, zobaczycie kiedy.

Padmé
Obudziłam się. Czułam, że ktoś na mnie leży.
-Luke.-powiedziałam.
Luke nie pewnie zaczął się podnosić.
-Miałem dziwny sen.-powiedział Luke ziewając-Śniło mi się, że...
-Ta-a. Przez ciebie mam całą koszule nocną mokrą , bo musiałeś się wypłakać.
-Nie sen?
-Nie sen.
-Nie fajnie.
-Czemu?
-Po chciałem żeby to był tylko sen.
Przewróciłam oczami i westchnęłam.
-Jak ojciec (kolejne małe kłamstewko, na temat ojca Luke'a)-powiedziałam.
-HA!
-Co?
-Czyli mam coś z taty.
-Taak.

Luke
Poszedłem do swojego pokoju żeby się przebrać, trapiła mnie jedna myśl: Padme, kobieta, która jest moją matką. Oszalałem? 
-Luke!-usłyszałem krzyk wujka Owena.
-Zaraz przyjdę!-odpowiedziałem wujkowi Owenowi.
No tak, dziś trzeba kupić kolejne roboty na farmę.

***
-To nie fair.-powiedziałem-Biggs ma rację. Nigdy się stąd nie wyrwę!
-Mogę panu pomóc?-powiedział złocisty robot.
-Jeśli umiesz przyspieszyć zbiory albo mnie stąd teleportować...
-Raczej nie, panie. Jestem tylko robotem i nie znam się na tym. Nie na tej planecie. Właśnie, co to za planeta?
-Najdalsza od wspaniałego centrum wszechświata.
-Rozumiem, panie.
-Mów mi Luke.
-Rozumiem, panie Luke.
Uśmiechnąłem się.
-Po prostu Luke.
-Jestem C-3PO, kontakty ludzie- roboty. I mój partner R2-D2.
-Witaj. Wygląda na to, że oglądaliście niejedną akcję.
-To prawdziwy cud, że się nie rozpadliśmy.-powiedział C-3PO -Trwa Rebelia...
-Wiecie o Rebelii?
-Tak. Przez nią trafiliśmy do pana.
-Byliście w bitwach?
-W kilku. Nie ma o czym mówić. Jestem tylko tłumaczem, kiepsko opowiadam.
-No, mały przyjacielu, coś ci się tam zaklinowało. Służyliście na krążowniku?
Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi. Jesteś moja jedyną nadzieją.
-Co to?-powiedziałem.
Mały robot R2, coś wypiszczał.
-Pan zadał ci pytanie! Co to jest?-powiedział C-3PO do małego robota.
Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi. Jesteś moją jedyną nadzieją.
Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi. Jesteś moją jedyną nadzieją.
-Mówi, że to nic. Drobna usterka. Proszę to zignorować.
-Kto to jest? Jest piękna.
-Nie jestem pewien, panie.
Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi.
-Leciała chyba naszym statkiem. To jakaś ważna osoba. Nasz kapitan był...
-Jest tego więcej?
-Zachowuj się, R2, bo wpędzisz nas w kłopoty. Możesz mu ufać. To nasz nowy pan.
Jesteś moją jedyną nadzieją.
-Twierdzi, że jest robotem Obi-Wana Kenobiego, z tych okolic, i że ta wiadomość jest dla niego. Nie wiem o co mu chodzi. Należeliśmy do kapitana Antilliesa. Ale ta jednostka R2 trochę zdziwaczała.
-Obi-Wan Kenobi? Może stary Ben Kenobi?
-Pan wie, o czym on mówi?
-Nie znam żadnego Obi-Wana, ale...
Urwałem w połowie, usłyszałem z tyłu czyjś płacz. Odwróciłem się i zobaczyłem stojącą w przejściu Padme.
-Padme, co się stało?-powiedziałem podchodząc do Padme.
-Nic.-powiedziała Padme przez łzy-Nic.
Wiedziałem, że coś się stało. Przytuliłem Padme. Poczułem jak Padme delikatnie oddycha mnie.
-Nie zawracaj głowy na mnie. Dokończ co zacząłeś mówić.-powiedziała Padme siadając na podłodze.
-A. Co tam mówiłem. A! Ben mieszka za morzem wydm. To dziwak i pustelnik.

Padmé
Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi.
Głos, sylwetka mojej córki. Ona nadal żyła. Co chwile przecierałam łzy. Co mnie trochę cieszyło, ale też smuciło. Leia potrzebuje pomoc, a ja nie mogę jej pomoc.
-Kim ona jest?-powiedział Luke-Chyba ma kłopoty. Odtworzę to od początku.
Nie wiesz Luke, co chciałam powiedzieć: Brawo, synu. Czytasz mi w myślach?
Uśmiechnęłam się.
Usłyszałam pisk wydobywane z małego robocika z jednostki R2. Luke spojrzał na tego robota, a po chwili spojrzał na złotego robota stojącego o bok. C-3PO i R2-D2 dawna ich nie widziałam.
-Twierdzi, że blokada ruchu powoduję zwarcie.-powiedział 3PO-Jeżeli usunie pan blokadę, będzie mógł odtworzyć całość.
-A no tak.-powiedział Luke-Jesteś chyba za mały, żeby uciec jeśli ją zdejmę. Okey. Gotowe. Gdzie zniknęła? Odtwórz cały komunikat!
-Jaki? Ten, który pokazałeś i który nosisz w przerdzewiałych bebechach!
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Panience, nic nie jest?-powiedział 3PO.
-Nie nic mi nie jest.-powiedziała przestając się śmiać-Jestem Padme.
-Luke!-usłyszałam czyjś głos.
-Już idę, ciociu Beru!
No tak, kolacja. 
-Ja już pójdę.-powiedziałam.
Luke tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
-Przepraszam pana. On ostatnio stał się trochę nerwowy.-powiedział 3PO.
-Zobacz, co się da zrobić. Zaraz wracam.-powiedział Luke podchodząc do mnie i razem wyszliśmy.

_____________________________________
Wala! Szósty rozdział! Wiem, że cierpliwie czekaliście.
NMBZW!