wtorek, 16 lipca 2013

I'm Padmé #5



Padmé
Szłam za Lukiem, Luke co chwile odwracał się do mnie.
-Ile jeszcze będziesz się tak odwracał?-spytałam.
-Eee...nie wiem. A co?-powiedział Luke.
-Nic.-powiedziałam.
Luke odwrócił się do mnie.
-Powtórzyć mam pytanie czy co?
-Nie, tylko nie umie zrozumieć tego, że jesteś moją mamą.
-Przyzwyczajisz się.
-Mam taką nadzieje.

Luke
-Ciociu Beru!-krzyknąłem-Jesteśmy już!
-Jacy wy?-spytała ciocia Beru.
-No ja i Padmé.-powiedziałem.
-Padmé?-powiedziała ciocia Beru.
-Naberri.-powiedziała za moimi plecami Padmé-Miło mi cię poznać Beru.
Ciocia Beru patrzyła na Padmé ze szokiem i zdziwieniem.
-Yyy...ciociu?-powiedziałem.
-Eee...siadajcie już do stołu.
Ja i Padmé (mama) poszliśmy w stronę jadalni.
-Ciocia Beru cię poznała?-powiedziałem-Tak?
-Tak.-powiedziała Padmé


                                                                              ***
Ciocia Beru i wujek Owen cały czas milczeli.
-Kogoś mi przypominasz.-przerwał ciszę wujek Owen.
-Hu? Może, a może i nie?-powiedziała Padmé.
-Wujku Owenie.-powiedziałem.
-Tak Luke?
-Mam małe pytanie.
-Jakie?
-Jaki moja mama miała zawód?
-I to chcesz wiedzieć?!
-Yyy...tak?
-Bo co ci to?
-A tak się pytam.
-Twoja mama była politykiem.-powiedziała ciocia Beru.
-Politykiem?
-Tak.
-Ale jak? Z stąd?
-Nie. Twoja mama była wychowywana na planecie Naboo...
-A jak poznała mojego ojca?-weszłem w słowo cioci Beru.
-Luke!-krzyknął  na mnie wujek Owen.-PO CO CI TO DO CHOLERY?!!
-A nie może wiedzieć?-odezwała się Padmé.
Wszyszczy na nią spojrzeliśmy (czyli ja, wujek Owen i ciocia Beru).
-Zapomniałem, że ona tu nadal siedzi.-pomyślałem.
-No co?-powiedziała Padmé-Nie może się on tylko spytać? Skoro nie znał swoich rodziców.
-No może.-powiedziała ciocia Beru.
-Jak wiem, twoja mama miała jakąś dyplomatyczną sprawę to załatwienia, kiedy jej statek miał awarie i wleciała w przestrzeń tej planety, jej statek rozbił się na polu na którym ja i twój ojciec pracowaliśmy. Twój tata uratował twoją mamę i zakochali się w sobie w mgnieniu oka.-powiedział wujek Owen.
Spojrzałem na siedzącą obok mnie Padmé, na jej twarzy widniał smutek.
-Jedzenie było pyszne.-powiedziała Padmé stając ze stołu-Czy mogłam bym zostać jakieś ubrania?
-Oczywiście.-powiedziała ciocia Beru.-Zaraz ci dam coś do ubrania.
-Dziękuje.

Padmé
Siedziałam w swoim pokoju (ten pokuj prawdy i bólu).
-Mam nadzieje, że Leia jest cała i zdrowa.-powiedziałam sama do siebie.
-Padmé...-usłyszałam głos.
-Tak, Luke.
-Skąd wiedziałaś, że to ja?
-Zgadywałam.
-Aha.
-A co przyszyłeś po kolejny całus?-powiedziałam żartobliwie.
Luke uśmiechnął się.
-Bardzo śmieszne.-powiedział Luke.
-Nie bawi cię to?
-A ni trochę.
-Serio?
-Serio. I przestań się śmiać.
-Dobra jak wolisz. A co chcesz?
-A chciałem z tobą porozmawiać.
-No to mów.
Usiadłam na łóżku, a Luke stał cały czas.
-Siadaj.-powiedziałam.
-Jesteś pewna?-powiedział Luke.
-Tak. Jak coś to cię walne.
-To postoje.
-Żartowałam.
Luke usiadł obok mnie.
-No to?
-Co?
-Chciałeś mi coś powiedzieć.
-A no tak.
-No.
-Dlaczego mnie tu zostawiłaś?
Westchnęłam.
-Po śmierci twojego ojca, po prostu bałam się, że będziesz straśnie podobny do ojca.
-I dlatego mnie tu zostawiłaś?
-Niestety tak. Nie miej do mnie za złe, ale zrobiłam to dla twojego dobra.
-Rozumiem.-powiedział Luke wstając.
-Syn...Luke.
-Tak?
-Wybacz mi za to,że cię tu zostawiłam.
-Nic się nie stało.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Rozumiem, że nie mogłaś się mną opiekować.
-Wał. Myślałam, że zniesześ to...
Poczułam jak Luke się do mnie przytula i płacze.
-Spokojnie.
-Nie spokojnie.
-Luke.
-Nie,nie.
-Czuje, że to będzie długa noc.







Tadam! Piąty rozdział!!! Miłego czytania!!!!