Padmé
Musiałam coś zrobić. Odsunęłam Luke'a do siebie wstałam z łóżka. Luke patrzył na mnie z zdziwieniem.
-Nie powineś.-powiedziałam.
-Czemu?-spytał Luke.
Nie wiem co mu powiedzieć. Wzięłam głęboki wdech...
-Jestem twoją matką.-powiedziałam.
-Żartujesz sobie ze mnie?-powiedział Luke wstając-Jesteś za młoda jak na moją matkę.
-No tak, za bardzo wyglądam młodo.-pomyślałam-No cóż czas ukazać się w prawdziwym wyglądzie.
Złapałam za naszyjnik i odczepiłam go. Widziałam jak Luke patrzy na mnie ze szokiem w oczach.
-To niemożliwe! Moja mama umarła kiedy przyszyłem na świat!-powiedział Luke wybiegając z pokoju.
Chciałam do niego krzyknąć, ale było już za późno.
Nałożyłam naszyjnik na szyję i usiadłam na łóżku.
-Dzięki temu naszyjnikowi jestem Jedi.-powiedziałam sama do siebie.-Dla niego to wielki szok.
Ostatni raz widziałam go 19 lat temu... był wtedy niemowlęciem. Jak on szybko urósł od tego czasu, to już mężczyzna. Pamiętam dzień kiedy on i Leia przyśli na świat. Musiałam wtedy wybrać.
-Albo bierzesz jedno albo żadne.-przeszło mi przez głowę słowa Obi-Wana.
To był trudny wybór. Ale ja chciałam mieć tą dwójkę przy sobie, niestety mogłam wybrać tylko jedno. Więc wybrałam Leię. Porostu się bałam, że gdy Luke dorośnie będzie strasznie podobny do Anakina, a jednak jest mniej do niego podobny. Ja zabrałam Leie na Aldeeran, a Obi-Wan zabrał Luke na Tatooine na farmę Lars. Otrzęsłam się od tych myśli. Wstałam i poszłam szukać Luke'a. Mojego syna...
Luke
Siedziałem z kulony w garażu. Płakałem nie wierzyłem w to co się działo. Ta kobieta. Piękna kobieta, była moją mamą. Usłyszałem kroki, w wejściu ukazała się Padme, moja mama.
-Luke.-powiedziała Padme (mama).
-Odzejdz od demnie.-powiedziałem.
Mama (Padme) nie zwracając na moje słowa, podeszła do mnie i usiadła obok.
-Dziecko, wybacz za to co się stało.-powiedziała mama (Padme).
-Nie mów do mnie ,,dziecko''! Albo ogóle do mnie się nie odzywaj!-krzyknąłem i wpadłem w histerie.
Poczułem jak mama mnie obejmuje.
-Już spokojnie. Jakoś się to ułoży.-powiedziała mama.
-Mówisz?-spytałem pociągając nos.
-Tak. Jak coś możesz na początek mówić do mnie Padme. Zgoda?
-Zgoda.
Mama (Padme) westchnęła.
-Co się stało?-spytałem.
-Przypomniało mi się rozmowa jeśli można było to nazwać ,,rozmową'' moją z twoim ojcem, właśnie w tym miejscu.
-Na prawdę?
-Na prawdę. Pamiętam, że coś mówił...
-O swojej pracy?
-Tak. Problemach w pracy.
-A ile mieliście wtedy lat?
-Twój ojciec był w twoim wieku, a ja miałam 23 lat.
-Luke!-usłyszałem głos cioci Beru.
-Tak, ciociu?
-Obiad na stole!
-Czas na obiad.-powiedziała Padme (mama).
-No tak. Chodź, mamo.
Leia
Siedziałam zamknięta w jakimś pomieszczeniu.
-Mam nadzieje, że wiadomość została wręczona Obi-Wanowi.-pomyślałam.-A co z moją mamą? Czy jest już na Aldeeranie. Czy zginęła?
Nie! Może nienwaidzie ją za te wszystkie rozmowy przez komunikator. Zawsze gdy była na misjach, rozmawiała ze mną, nie jak matka z córką, tylko inaczej. Do oczów napłynęły mi łzy. Nie mogłam wytrzymać zaczęłam płakać. Do pomieszczenia wszedł Darth Vader z dwoma szturmowcami. Szybko wytarłam łzy.
-Witaj księżniczko, na Gwiazdzie Śmierci.-powiedział Darth Vader.
-Mam złe przeczucia.-pomyślałam
Macie czwarty rozdział. I jak wam się podoba?